Wszystkie wpisy, których autorem jest Jacek

Ostatnie 26 lat pracy zawodowej upłynęło mi na projektowaniu. Zajmuję się dość rzadko „uprawianą” branżą: RADIOKOMUNIKACJĄ. A skoro wybrałem projektowanie, musiałem poznać wiele zagadnień pobocznych z różnych dziedzin techniki. I trochę zagadnień informatycznych. Podstawowe narzędzia dzisiejszego projektanta to WŁASNA GŁOWA i KOMPUTER. Połączenie obu narzędzi pozwoliło nauczyć się tworzenia tak różnorodnych dzieł, jak prezentowane w tej witrynie.

„W lekkim powiewie”

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

W lekkim powiewie
przychodzisz do mnie, Panie.
W lekkim powiewie
przychodzisz do mnie, Panie.

Nie przez wicher ogromny
i nie przez ogień,
ale w lekkim powiewie
przychodzisz do mnie,
w lekkim powiewie nawiedzasz duszę mą.

(Debemus Cantare)

„Veni, Creator Spiritus” („O, Stworzycielu Duchu”)

Gregoriański hymn z IX wieku adresowany do Ducha Świętego. Oprócz użycia liturgicznego (w wielu wyznaniach chrześcijańskich) znalazł zastosowanie w VIII symfonii Mahlera…

 

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

1. O Stworzycielu Duchu, przyjdź,
Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg,
Niebieską łaskę zesłać racz,
Sercom co dziełem są Twych rąk.

 

1. Veni, Creator Spiritus,
Mentes tuorum visita,
Imple superna gratia,
Que tu creasti pectora.

 

2. Pocieszycielem jesteś zwan,
I Najwyższego Boga dar,
Tyś namaszczenie naszych dusz,
Zdrój żywy, miłość, ognia żar.

 

2. Qui diceris Paraclitus,
Altissimi donum Dei,
Fons vivus, ignis, caritas,
Et spiritalis unctio.

 

 

3. Ty darzysz łaską siedmiokroć,
Bo moc z prawicy Ojca masz,
Przez Ojca obiecany nam,
Mową wzbogacasz język nasz.

 

3. Tu septiformis munere,
Digitus paternae dexterae,
Tu rite promissum Patris,
Sermone ditans guttura.

 

 

4. Światłem rozjaśnij naszą myśl,
W serca nam miłość świętą wlej,
I wątłą słabość naszych ciał,
Pokrzep stałością mocy twej.

 

4. Accende lumen sensibus:
Infunde amorem cordibus:
Infirma nostri coporis
Virtute firmans perpeti.

 

 

5. Nieprzyjaciela odpędź w dal,
I Twym pokojem obdarz wraz,
Niech w drodze za przewodem Twym
Miniemy zło, co kusi nas.

 

5. Hostem repellas longius,
Pacemque dones protinus:
Ductore sic te praevio
Vitemus omne noxium.

 

 

6. Daj nam przez Ciebie Ojca znać,
Daj, by i Syn poznany był,
I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch,
Niech wyznajemy z wszystkich sił.

 

6. Per te sciamus da Patrem,
Noscamus atque Filium,
Teque utriusque Spiritum
Credamus omni tempore.

 

 

7. Niech Bogu Ojcu chwała brzmi,
Synowi, który zmartwychwstał,
I Temu co pociesza nas,
Niech hołd wieczysty płynie chwał.

Amen

 

7. Deo Patri sit gloria,
Et Filio, qui a mortuis
surrexit, ac Paraclito,
In saeculorum saecula.

Amen

„Na krzyżum przelał krew”

Pieśń czasu pasyjnego z tekstem niemieckim Ernsta Heinricha Gebhardta. Polski tekst autorstwa Pawła Sikory

(Śpiewnik Ewangelicki nr 138)

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

Na krzyżum przelał krew
Skonałem pośród mąk,
byś wieczny żywot miał
z przebitych Moich Rąk
Jam Swej nie szczędził Krwi
a Ty, co dałeś Mi?

Wszak Jam na ziemi tej
w ubóstwie trudzie żył,
byś uczestnikiem chwał
u Ojca Mego był.
Jam tak ukochał Cię
a Ty, czy kochasz Mnie?

Jam rzucił niebios tron,
Opuścił Ojca dom,
by nieść twych grzechów krzyż,
by nieść twą hańbę, srom.
Jam twe osuszył łzy
a coś uczynił Ty?

Jam ci zbawienie dał,
rozproszył ciemną noc,
uśmierzył walki szał,
szatana zgniotłem moc.
to wszystko dałem ci
a Ty, co dajesz Mi?

„Jezu Chryste, Panie miły”

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

Jezu Chryste, Panie miły,
O Baranku tak cierpliwy,
Wzniosłeś, wzniosłeś na krzyż ręce Swoje,
Gładząc, gładząc nieprawości moje.

Płacz Go, człowiecze mizerny,
Patrząc, jak jest miłosierny,
Jezus, Jezus na krzyżu umiera,
Słońce, słońce jasność swą zawiera.

Pan wyrzekł ostatnie słowa,
Zwisła Mu na piersi głowa;
Matka, Matka pod Nim frasobliwa
Stoi, stoi z żalu ledwie żywa.

Zasłona się potargała,
Ziemia rwie się, ryczy skała,
Setnik, setnik woła: Syn to Boży!
Tłuszcza, tłuszcza wierząc, w proch się korzy.

Na koniec Mu bok przebito,
Krew płynie z wodą obfito.
Żal nasz, żal nasz dziś wyznajem łzami,
Jezu, Jezu, zmiłuj się nad nami.

„God Rest Ye Merry, Gentlemen”

Nieznanego autora kolęda angielska z około XVI wieku.

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

God rest ye merry, gentlemen
Let nothing you dismay Remember, Christ, our Saviour Was born on Christmas day
To save us all from Satan’s power When we were gone astray

O tidings of comfort and joy, Comfort and joy
O tidings of comfort and joy

Tłum. Bartosza Kuriaty

Niech Bóg dziś pokój ześle wam,
niech otrze wszelką łzę,
bo Chrystus nasz Zbawiciel
narodził dzisiaj się,
by wyrwać nas z szatana rąk,
by zgładzić zło i śmierć.

O, błogosławiona słodka wieść,
Radosna wieść,
O, błogosławiona słodka wieść.

In Bethlehem, in Israel,
This blessed Babe was born
And laid within a manger
Upon this blessed morn
The which His Mother Mary
Did nothing take in scorn

O tidings …

W Betlejem w judzkiej ziemi
Syn Boży zrodził się.
Pałacem Jego stajnia,
Posłaniem siano mdłe.
O Mario, Tyś przyjęła
Wraz z Synem wzgardę znieść.

O, błogosławiona…

From God our Heavenly Father
A blessed Angel came;
And unto certain Shepherds
Brought tidings of the same:
How that in Bethlehem was born
The Son of God by Name.

O tidings …

Wtem z nieba wysokości
Na ziemię anioł zszedł.
Pasterzom się ukazał
I przestraszonym rzekł:
W Betlejem narodzony
W stajence Boży Syn.

O, błogosławiona…

„Fear not then,” said the Angel,
„Let nothing you affright,
This day is born a Saviour
Of a pure Virgin bright ,
To free all those who trust in Him
From Satan’s power and might.”

O tidings …

Nie bójcie się pasterze,
Zwiastuję radość wam,
Dziś dany wam Zbawiciel,
A jest nim Mesjasz Pan.
Wyzwolić przyszedł lud swój,
Odkupić ludzki stan.

O, błogosławiona…

The shepherds at those tidings
Rejoiced much in mind,
And left their flocks a-feeding
In tempest, storm and wind:
And went to Bethlehem straightway
This blessed Babe to find.

O tidings …

Pasterze pełni wiary
Ruszyli naprzód wraz,
Nie bacząc na swe trzody,
Na śnieg, na mróz i wiatr,
Pobiegli do Betlejem,
By pokłon Panu nieść.

O, błogosławiona…

But when to Bethlehem they came
Where our dear Saviour lay,
They found Him in a manger,
Where oxen feed on hay
His mother Mary kneeling down,
Unto the Lord did pray.

O tidings …

Gdy przyszli do Betlejem,
Tam w stajni leżał Pan.
Otoczon bydlętami,
We żłobie tron swój miał.
A matka Jego, Maria,
Modliła się, gdy spał.

O, błogosławiona…

Now to the Lord sing praises,
All you within this place,
And with true love and brotherhood
Each other now embrace;
This holy tide of Christmas
All other doth efface.

O tidings …

Pochwalmy Pana pieśnią,
Oddajmy Bogu cześć,
Miłości przykład braciom,
I pokój spieszmy nieść.
Niech święty Narodzenia czas
Zwycięża wszelki grzech.

O, błogosławiona…

Ciekawe jest wykonanie a capella zespołu Pentatonix:

„O Głowo uwieńczona”

Chorał pochodzi z Bachowskiej „Pasji wg św. Mateusza” („Matthäus-Passion” BWV 244) – „O, Haupt voll Blut und Wunden”. Melodia tego chorału w różnych tonacjach, z różnym tekstem i o różnych harmonizacjach przewija się w całym wielkim oratorium kilkukrotnie.

Nie odważyłem się głęboko ingerować w wielkie dzieło Bacha, dołożyłem tylko najniższy głos, pewne dźwięki przeniosłem właśnie do niego (gdy ich rozpiętość na klawiaturze sprawiała kłopoty), jednak w kilku miejscach nieco zmieniłem dźwięki w akordach.

Zamieszczam słowa polskie i oryginalne niemieckie, przy czym poza ogólną tematyką słowa w obu językach nie mówią tych samych treści.

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

Chorał „O, Haupt voll Blut und Wunden” w świetnej interpretacji Tölzer Knabenchor wraz z Hofkapelle München (dyr. Christian Fliegner):

O, Głowo uwieńczona
cierniami, pełna ran.
Ach, jakżeś krwią zbroczona,
jak strasznie cierpi Pan.
O Głowo mego Boga,
pokłony składam ci.
Tyś sercu memu droga,
bądź pozdrowiona mi.

O Haupt voll Blut und Wunden,
Voll Schmerz und voller Hohn,
O Haupt, zum Spott gebunden
Mit einer Dornenkron;
O Haupt, sonst schön gezieret
Mit höchster Ehr’ und Zier,
Jetzt aber höchst frech verhönet:
Gegrüßet sei’st du mir!

Nim cię, o święta Głowo,
na krzyżu zwiesił Bóg,
nim rzekł ostatnie słowo,
że zwyciężony wróg,
katuszy poniósł wiele,
okrutny znosił ból,
na duszy i na ciele,
wszechświata cierpiał Król.

Du edles Angesichte,
Davor sonst schrickt und scheut.
Das große Weltgewichte,
Wie bist du so bespeit!
Wie bist du so erbleichet!
Wer hat dein Augenlicht,
Dem sonst kein Licht nicht gleichet,
So schändlich zugericht?

Sam swe wyciągnął ręce,
na krzyż je rozpiąć dał,
jakby, choć w srogiej męce,
grzesznika objąć chciał.
Na tych, co z Niego szydzą,
spojrzenie słodkie śle,
przebacza, bo nie wiedzą,
że sami czynią źle.

Die Farbe deiner Wangen,
Der roten Lippen Pracht
Ist hin und ganz vergangen;
Des blassen Todes Macht
Hat alles hingenommen,
Hat alles hingerafft,
Und daher bist du kommen
Von deines Leibes Kraft.

Do łask łotra przyjmuje,
Janowi Matkę swą
poleca i mianuje
też Matką wszystkich Ją.
I pragnie, tęskni, woła:
„Już wykonało się!”.
O Jezu, któż nie zdoła,
żałować, widząc Cię!

Was du, Herr, hast erduldet,
Ist alles meine Last;
Ich, ich hab’ es verschuldet,
Was du getragen hast.
Schau her, hier steh’ ich Armer,
Der Zorn verdienet hat;
Gib mir, o mein Erbarmer,
Den Anblick deiner Gnad!

Sam swe wyciągnął ręce,
na krzyż je rozpiąć dał,
jakby, choć w srogiej męce,
grzesznika objąć chciał.
Na tych, co z Niego szydzą,
spojrzenie słodkie śle,
przebacza, bo nie wiedzą,
że sami czynią źle.

Ich will hier bei dir stehen,
Verachte mich doch nicht!
Von dir will ich nicht gehen,
Wenn dir dein Herze bricht;
Wenn dein Haupt wird erblassen
Im letzten Todesstoß,
Alsdann will ich dich fassen
In meinen Arm und Schoß.

Tyś dla mnie cierpiał Panie,
jam winien, Boże, ja.
O Jezu, me kochanie,
jak wielka miłość Twa!
A cóż mi czynić trzeba,
by spłacić długi swe?
Tyś Stwórcą ziemi, nieba,
a ja stworzenie Twe!

Ich danke dir von Herzen,
O Jesu, liebster Freund,
Für deines Todes Schmerzen,
Da du’s so gut gemeint.
Ach gib, dass ich mich halte
Zu dir und deiner Treu’
Und, wenn ich einst erkalte,
In dir mein Ende sei!

Cóż Ci za miłość Twoją,
za poświęcenie dam?
Wszak nic własnością moją,
od Ciebie wszystko mam!
Nie gardź mym sercem Zbawco,
racz w ranie swej je skryć
i krwią, łask wszelkich, Dawco,
chciej winy jego zmyć!

Wenn ich einmal soll scheiden,
So scheide nicht von mir;
Wenn ich den Tod soll leiden,
So tritt du dann herfür;
Wenn mir am allerbängsten
Wird um das Herze sein,
So reiß mich aus den Ängsten
Kraft deiner Angst und Pein!

 

Erscheine mir zum Schilde,
Zum Trost in meinem Tod,
Und lass mich sehn dein Bilde
In deiner Kreuzesnot!
Da will ich nach dir blicken,
Da will ich glaubensvoll
Dich fest an mein Herz drücken.
Wer so stirbt, der stirbt wohl.

„Ogrodzie oliwny”

Pieśń wielkopostna (pasyjna) z XVII wieku.

(Kliknij na powyższy obraz; plik PDF z nutami otworzy się lub „ściągnie”, zależnie od ustawień Twojej przeglądarki)

Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny!
Widzę Pana mego, na twarz upadłego.
Tęskność, smutek, strach Go ściska,
Krwawy pot z Niego wyciska.
Ach, Jezu mdlejący, prawieś konający!

Kielich gorzkiej męki z Ojca Twego Ręki.
Ochotnie przyjmujesz, za nas ofiarujesz.
Anioł Ci się z nieba zjawia,
O męce z Tobą rozprawia,
Ach, Jezu strwożony, przed męką zmęczony!

Uczniowie posnęli, Ciebie zapomnieli,
Judasz zbrojne roty stawia przede wroty
I wnet do Ogrójca wpada
z wodzem swych zbirów gromada.
Ach, Jezu kochany, przez ucznia sprzedany!

Chociaż ze swym ludem obalony cudem,
Judasz z ziemi wstaje: „Jezusa wydaję”.
Dopiero się nań rzucają,
Więzy, łańcuchy wkładają.
Ach, Jezu pojmany, za złoczyńcę miany!

W domu Annaszowym, arcykapłanowym.
W twarz pięścią trącony, upada zemdlony!
Kajfasz Go w zdradzie pyta,
A za bluźniercę poczyta.
Ach, Jezu zelżony, od czci odsądzony!

Wnet jak niegodnego prawa ojczystego
Wiodą Marii Syna przed sąd poganina.
Tam nań potwarze rzucają,
O stracenie nalegają.
Ach, Jezu zhańbiony, jak łotr obwiniony!

Piłat bojaźliwy i niesprawiedliwy.
Żydom ustępuje, Jezusa skazuje.
Najpierw na ubiczowanie,
Potem na ukrzyżowanie.
Ach, Jezu wzgardzony, na śmierć osądzony!

Nie wyrok Piłata skazał Zbawcę świata.
Na śmierć tak hańbiącą, upokarzającą.
Grzechy moje to sprawiły,
Że do krzyża Go przybiły.
Ach, Jezu, ma wina – męki Twej przyczyna!

W księżycową noc w zrujnowanym Poznaniu A.D. 1946

Na znanym portalu fejsbukowym Blizny Poznania jego administrator wrócił do sprawy sprzed kilku lat – piosenki o Poznaniu z pierwszych lat po wojnie, której tekst w rękopisie znalazła jedna z internautek.

Dyskusja po tych 7 latach ożywiła się, ja natrafiłem na nią przypadkiem.

Nieocenieni internauci odnaleźli w Sieci fotokopię zapisu nutowego z 1946 roku (dla ewentualnych zdziwionych formą tego wydawnictwa: w roku 1946 gospodarka w nowym ustroju nadal działał praktycznie tak, jakby „komuna” w ogóle nie istniała: działały prywatne wydawnictwa, reklamy… Niedługo wprawdzie, ale rok 1946 był jeszcze gospodarczo „przedwojenny”).

Oto ta fotokopia oryginalnego zeszytu z piosenką „Księżycowa noc” z podtytułem „Piosenka o Poznaniu”.

Byłem ciekaw tej melodii, wobec tego przepisałem ją w programie nutowo-syntezatorowym. Oto efekt:

Przy okazji nuty sprzed prawie 80 lat nieco „wyczyściłem”, skorygowałem zapis poprawiłem ortografię zapisu nut (w piosence jest zmiana tonacji z e na C, w oryginale nieoddana w zapisie przy kluczach) i zmieniłem tempo, bo oryginalne lento uśpiłoby każdego słuchacza. Moje „nagranie” jest utrzymane w tempie raczej andante, żywiej niż napisano w nutach wydawnictwa GAMA. Zamiast wokalu podstawiłem flet.

Tak to wygląda po moim odświeżeniu:

Kliknij dla pobrania jako PDF

Sama piosenka (jej słowa) są zapewne świadectwem „bólu serca”, jaki czuli wówczas wszyscy poznaniacy przez dekadę oglądający jeszcze miasto w ruinie. Dlatego je szanuję…

Również wahania nastroju z minorowego na niespodziewany „wesoły” majorowy, który trochę nie pasuje do tekstu. Wygląda że autor koniecznie chciał napisać żywą, synkopowaną, wpadająca w ucho piosenkę o ukochanym mieście, ale nie mógł jej wypełnić niczym innym jak bólem. Mamy więc synkopowany ból. I to nieco przydługi (czteroipółminutowy), nawet po zwiększeniu tempa z lento do andante.

Ale jest. I dobrze.

„Carol of the Bells”/„Щедрик” („Szczedryk”)

Bożonarodzeniowa ukraińska piosenka „proszalna” – „gospodarzu, daj trochę pieniążków!…”, śpiewana w Щедрий вечір (Szczedryj wieczyor).

Autorem pierwszej artystycznej wersji (chóralnej) jest Mykoła Łeontowycz, a ukraińska diaspora zaniosła ją aż do Stanów Zjednoczonych.

Tam zyskała całkiem nowe słowa (jest kilka wersji tekstu, tu zamieszczam chyba najpopularniejszą autorstwa Petera J. Wilhousky’ego), słowa wprawdzie związane z Bożym Narodzeniem (‚carol’ = ‚kolęda śpiewana’), jednak niebędące tłumaczeniem ludowego tekstu ukraińskiego.

Jest to dziś jedna z najpopularniejszych pieśni bożonarodzeniowych w USA i nie tylko. Znana z licznych wykonań w dziełach kultury, śpiewały ją muppety Jima Hensona, słyszymy ją także w okołokościelnych scenach „Kevina samego w domu”.

Tym razem zamieszczam moje opracowanie w formie nagrań na trzech różnych organach wirtualnych Piotra Grabowskiego (poczytaj tutaj).

Przyznaję, że skróciłem melodię, chciałem zaprezentować jej potencjał…

Organy z kościoła pw. św. Jana Kantego w Krakowie:

Organy z Friesach:

Organy z kościoła w Szczecinku:

Plik MIDI

Tekst ukraiński:

Щедрик, щедрик, щедрiвочка,
прилeтiла ластiвочка,
стала собi щебетати,
господаря викликати:

„Вийди, вийди, господарю,
подивися на кошару,
там овечки покотились,
а ягнички народились.

В тебе товар весь хороший,
будеш мати мiрку грошей,
В тебе товар весь хороший,
будеш мати мiрку грошей,

хоч не грошей, то полова:
в тебе жiнка чорноброва.”

Щедрик, щедрик, щедрiвочка,
прилeтiла ластiвочка.

Tekst angielski Wilhouysky’ego:

Hark how the bells,
Sweet silver bells,
All seem to say
„Throw cares away,

Christmas is here
Bringing good cheer
To young and old,
Meek and the bold

Ding-dong, ding-dong
That is their song
With joyful ring
All caroling.

One seems to hear
Words of good cheer
From everywhere (From everywhere)
Filling the air

Oh, how they pound
Raising their sound
O’er hill and dale
Telling their tale.

Gaily they ring
While people sing songs of good cheer
Christmas is here”.

Merry, Merry, Merry, Merry Christmas
Merry, Merry, Merry, Merry Christmas

On on they send
On without end
Their joyful tone
To every home

Ding-dong, ding-dong
Ding-dong, ding-dong

Piękna jest też polska wersja „Carol of the Bells” (Passeres Dei) – „Dzwoneczków dźwięk”:

Spotkanie na temat miejskiej komunikacji w serii „Poznań przyszłości” (część 2)

28 listopada odbyła się debata – może raczej „debatka” – z serii „Poznań przyszłości” poświęcona komunikacji miejskiej. Pierwszą część subiektywnej relacji zamieściłem tutaj.

W spotkaniu uczestniczyli „paneliści”:

  • Dorota Bonk-Hammermeister – Radna Miasta Poznania, Przewodnicząca Rady Osiedla Wilda,
  • Bogumiła Socha reprezentująca stowarzyszenia Rowerowy Poznań oraz Inwestycje dla Poznania,
  • Mariusz Wiśniewski – Pierwszy Zastępca Prezydenta m. Poznania,
  • Jan Paweł Gosiewski – Dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego w Poznaniu.

Oto kolejne omawiane zagadnienia.

Czy ZTM zna zainteresowanie pasażerów konkretnymi podróżami?

Pan Dyrektor Gosiewski uważa, że zasadniczo tak. Najistotniejszym źródłem informacji są dane z t-portmonetki. Rzeczywiście, trudno o lepsze, jednak tylko pewna część pasażerów używa tej metody, Niczego też nie wiadomo o podróżach posiadaczy biletów wielodniowych („okresowych”). Pewną informację dają liczniki pasażerów zainstalowane trwale lub akcyjnie w pojazdach, no ale wprost o trasach podróży nie świadczą one w ogóle.

Pozostaje wierzyć, że metoda z t-portmonetką jest reprezentatywna.

Jednak śledząc dyskusje roztropnych użytkowników forów internetowych można mieć wątpliwość o prawidłowe rozpoznanie tras podróży znaczącej części pasażerów. A w sieci komunikacji opartej na przesiadaniu jest to wiedza kluczowa.

W dyskusjach bardzo często widzimy zdania o wożeniu powietrza („tlenowozy) oraz przeciwnie – o nadmiernym ścisku. Obserwuje się znikome zainteresowanie pasażerów pewnymi odcinkami sieci i nadmierny popyt na inne. Oczywiście – dyskutanci ani nie prowadzą monitoringu wielogodzinnego, ani nie obserwują całej trasy linii. Jest jasne, że długa linia na niektórych odcinkach musi „wozić powietrze”, bo nie może ich pominąć, natomiast na innych fragmentach trasy „obłożenie” wozów jest właściwe. Być może.

Zbierając inne obserwacje dodam, że czasami można mieć wątpliwość czy przepływ informacji na temat kursów (opóźnień, „wypadania”, rozmijania się kursów skomunikowanych) pomiędzy MPK a ZTM jest właściwy. Krótko: czy nie występuje tam autocenzura, z której Zarządy obu instytucji nie zdają sobie sprawy.

Nie wiem, pytam.

Analiza danych o trasach zainteresowania pasażerów jest o tyle trudna, że powstają ilości informacji, które klasyfikują się jako Big Data i w prawdzie przetwarzanie takich informacji nie jest niczym niezwykłym w technice, jednak od ZTM tak dużych mocy obliczeniowych nikt nie może oczekiwać. Powstaje więc zadanie na przyszłość: instytucji w rodzaju PAN z jej znacznymi siłami obliczeniowymi warto byłoby powierzyć utworzenie jakiegoś kanału informacyjnego, który te olbrzymie strumienie informacji agregowałby w coś strawnego i łatwo dostępnego. Na przykład w ramach programu BaDaM, który po to powstał.

Świąteczno-wakacyjne rozkłady jazdy

Społeczna krytyka stosowania znacznego rozrzedzenia kursów w soboty, dni świąteczne i czas wakacji — chyba wzrasta. Padały argumenty (oczywiście) finansowe, ale też innej natury: przecież Kierowcy autobusów i Motorniczowie także muszą mieć urlop w czasie wakacji. No tak.

Z drugiej strony fakt, że w wakacje nie ma w mieście studentów (lub raczej podróży studentów) i uczniów wcale nie jest dziś tak oczywisty jak kiedyś. Krótko mówiąc: dzisiaj brak zajęć obowiązkowych nie oznacza brak podróży, gdyż ludzie młodzi robią w tym czasie cokolwiek innego, ale w mieście pozostają i chcą podróżować.

Szczęśliwie około 10% podróży w Poznaniu odbywa się rowerem. Ale typowy pracownik etatowy w czasie lata „zużywa” swoje 14 dni urlopu w jednym ciągu (zgodnie z interpretacją Kodeksu Pracy) i może jeszcze kilka pojedynczych dni z całego zasobu 26. Zatem przez większość sezonu wakacyjnego pracuje jak zawsze i stosowanie letniego rozkładu jazdy utrudnia mu życie.

Od szeregu lat obserwacje ruchu ulicznego wskazują (po amatorsku, bez wykłócania się o parę punktów procentowych), że w wakacje przez cały czas od 3 dekady czerwca do początku września ruch samochodów na naszych ulicach spada o jakieś 10-15%, co nota bene wystarcza do odkorkowania tych ulic. To jednak inny temat.

Ale ten wskaźnik może też być miarą wakacyjnego spadku zainteresowania podróżami zbiorkomem, przynajmniej jako wartość wyjściowa do dyskusji. Tylko 15%! Tymczasem rozrzedzenie kursów w lecie wskazuje, iż planiści chyba widzą o wiele większe ograniczenie popytu na podróże czasu wakacyjnego. Podobnie oceniane jest zapotrzebowanie na podróże w soboty oraz w dni świąt i niedziele.

W efekcie w weekendy widzimy zatłoczone samochodami ulice prowadzące do atrakcyjnych miejsc, a na torach… z rzadka pomykające tramwaje. Czyż nie sugeruje to zapętlenia ideowego? Dajemy mniej kursów, bo ludzie rzekomo mniej podróżują, ludzie zapychają ulice samochodami, bo zbiorkom ma mało kursów. Jak w dowcipie o Indianach zbierających chrust.

Cóż, dobrym (choć niewykonalnym z braku taboru, kierowców i pieniędzy, przynajmniej teraz) rozwiązaniem byłoby utrzymanie zasadniczego taktu we wszystkie dni i pory roku, jednak dostosowanie pojemności wozów do bez wątpienia zmniejszonego potoku pasażerów. A nie rozrzedzanie rozkładu jazdy, które nieuchronnie prowadzi do zohydzenia ludziom zbiorkomu.

Z tym tematem wiąże się następny:

Brak prowadzących pojazdy

Stwierdzenie, że problem dotyka nie tylko Poznania i nie tylko Polski – nie jest silnie pocieszające, choć prawdziwe.

Z tego powodu przyjęto jakiś czas temu zmianę taktu 10-minutowego na 12-minutowy (oczywiście nie dla wszystkich linii), ale i ten nie daje się utrzymać wobec braku prowadzących pojazdy.

Z dwojga złego lepiej chyba przejść na zasadę taktu 15-minutowego niż utrzymywać rozkład nierealizowalny, na którym jednak pasażerowie usiłują polegać i często srodze się zawodzą. Choć piszemy to z bólem.

Dlaczego tak się dzieje? Okazuje się, że nie tylko o pieniądze chodzi. Choć zapewne inne powody są doszywane do tego zasadniczego, czyli niewysokich wynagrodzeń.

A te inne powody braku zainteresowania zawodem motorniczego lub kierowcy miejskiego autobusu to dość „szalony” tryb pracy (nocne kursy, specyficzny tryb zmianowy, brak pewności dnia wolnego itp.). Choć wszystko jest w zgodzie z prawem pracy, jest to niewygodne dla człowieka z rodziną. Wielu kierowców woli więc podjąć pracę w transporcie towarowym, a nie w regulowanej rozkładami komunikacji publicznej o niewygodnych zmianach roboczych. W każdym razie p. Prezydent Wiśniewski tak ten problem opisał.

Oczywiście na pewno niezbyt wysokie wynagrodzenia są główną przeszkodą. Pojawia się słuszny postulat: zbiorowy transport miejski musi być przez władze centralne traktowany priorytetowo! Jednak obecne podejście jest od tego dalekie. Branża nie jest objęta żadną z „tarcz”, kierujący nie są traktowani jako funkcjonariusze publiczni (co miałoby daleko idące prawne konsekwencje w przypadku ataku na nich, rzecz nie jest przecież rzadka), także odpowiedzialność prawna za prowadzenie przewozu nie jest postawiona właściwie.

Słuszne skądinąd zdanie, że kierujący pojazdem odpowiada za bezpieczeństwo pasażerów, jest moim zdaniem w Polsce traktowane absurdalnie, zbyt „dogłębnie”. Rozciąga się odpowiedzialność kierującego także na to czy nie poprzewracają się źle trzymający się pasażerowie (no, może akurat ten aspekt nie jest najważniejszy, bo jakoś regulamin potrafi tę sprawę załatwić) oraz czy rower nie wpadnie na pasażerów, limituje się liczbę wózków dziecięcych – horror intelektualny, a wszystko pod hasłem „odpowiedzialności za bezpieczeństwo”.

Dla zdrowo myślącego obywatela odpowiedzialność kierowcy polega na bezpiecznej i przepisowej jeździe i na tym, by pasażerów nie przycinać drzwiami, a nie na tym czy jeden pasażer drugiemu nie uczyni krzywdy przez własne zaniedbanie. No bo w takim razie dlaczego nie nakazuje się kierowcy zatrzymania pojazdu, przejścia się po pokładzie i sprawdzenia czy wszyscy się trzymają uchwytów, natomiast liczenie wózków i rowerów już wchodzi w zakres jego (wyimaginowanych) obowiązków?

Ten temat także wiąże się z kolejnym omawianym na spotkaniu:

Transport publiczny – dziecko samorządów niekochane przez „Warszawę”

Paneliści zwrócili uwagę, że w przeciwieństwie do transportu samochodowego, zbiorkom nie jest „kochany” przez władze centralne. Tymczasem jest to działalność jak najbardziej publiczna, podobnie jak szkoły, którą samorządy chcą i muszą prowadzić na możliwie wysokim poziomie. Inaczej przecież Poznań zapchałby się samochodami, jest to miasto poforteczne, o ciasnym centrum.

Gdy ideałem jest finansowanie zbiorkomu w stosunku 50% z biletów/50% z dotacji własnych, to obecnie w Poznaniu (a przecież nie tylko tu) ten stosunek jest silnie zachwiany: dotacje samorządu są na poziomie aż 70%. A liczba pasażerów z czasu przedepidemijnego nie została na razie osiągnięta.

Rośnie cena energii elektrycznej i paliw, rekompensat brak i nic o nich nie słychać. Budżet Poznania ’22 (pewnie koljenych) właściwie nie „spina się” w dziedzinie transportu zbiorowego.

Taka mizerota finansowa nie sprzyja wyprowadzaniu rozwiązań komunikacyjnych nowatorskich, niestandardowych, po prostu „fajnych”. Zatem i tak dobrze – co zauważyli uczestnicy spotkania – że mimo to czasami dochodziło u nas do zastosowania właśnie takich rozwiązań z korzyścią dla podróżnych (łuk nakładany na Pl. Wiosny Ludów, wcześniej rozjazdy nakładane na odcinkach tymczasowych, obecne rozwiązanie z jednotorowym dotarciem do Pl. Ratajskiego i technika „berła”, różne rozwiązania typu „pendel”, które jeszcze kilka lat temu chyba nie zostałyby zastosowane).

Nie od rzeczy jest wspominany na spotkaniu kłopot z regulacjami prawnymi. O ile prawo od dawna obliguje właścicieli nieruchomości do nieodpłatnego przyjmowania różnego rodzaju tabliczek (nazwy ulic, oznaczenia sieci podziemnych), to „zapomniano” i nikt nie chce sobie przypomnieć, by podobnym obowiązkiem objąć także stare jak świat (tramwajów) rozwiązanie: zawieszanie sieci trakcyjnej na ścianach domów. To rozwiązanie nie jest zakazane prawnie, jednak nie jest też nakazane ich przyjmowanie, w wyniku czego właściciele kamienic przez wygórowane żądania cenowe de facto uniemożliwiają wykorzystanie elewacji do tego celu. Można by powiedzieć „trudno”, gdyby nie to, że alternatywą jest gęste stawianie słupów nośnych, które zajmują przestrzeń chodnika (dziś: drogi dla pieszych), są kolejnym dużym elementem infrastrukturalnym wymagającym utrzymania i niebywale szpecą krajobraz. Oraz w wielu miejscach (jak na przykościelnym fragmencie św. Marcina) uniemożliwiają posadzenie drzew.

Taki stan prawny prowadzi albo do nieakceptowanego obciążania samorządów kosztami (rynkowo ustalanych, czyli dowolnie wysokich) opłat za korzystanie z nieruchomości dla podwieszenia przewodów trakcji elektrycznej, albo do opisanego bezsensownego stawiania słupów, co za granicą nie ma miejsca. A przecież chodzi nie o „zyski samorządów” z utrzymywania komunikacji i tej sieci, lecz przeciwnie, o wspomożenie wysiłków tychże samorządów na rzecz jednej z publicznych działalności, jakie wykonują.

Co pozostało z programu realizacji „najlepszej komunikacji w Polsce”?

To zagadnienie, które NIE było omawiane na spotkaniu. Ponieważ mnie nurtuje, odsyłam do artykułu z lutego 2022.

Miejskie projekty a zagadnienie zieleni i zmian klimatu

Poruszono takie zagadnienie w odniesieniu do trwających i planowanych projektów komunikacyjnych.

Zagadnienie ma dwie odsłony: zadbanie o posadzenie takiej czy innej zieleni w projektach nowo realizowanych oraz wycinka zieleni przy realizacji projektów.

Szkoda, że w krótkiej dyskusji na ten temat nie uniknięto pewnej przesady. Tak to już bywa, ze po wycięciu dwóch drzew dyskutuje się o „masowej wycince”.

Zieleń w mieście to nie tylko retencja, łagodzenie skutków zmian klimatycznych, czyste powietrze – to także piękne ulice i skwery, to element, który od dawna w miastach istniał, a w szale urządzania miast „nowocześnie” (czyli z szerokimi ulicami i licznymi miejscami postojowymi, oczywiście darmowymi) został zagubiony.

Podejście, że „drzewo jest szkodliwe” znamy w Poznaniu już od lat siedemdziesiątych – niektóre drzewa na Placu Wolności uległy pilarkom z powodu licznie gniazdujących w nich ptaków (dzisiejszym obywatelom, którzy tej historii nie pamiętają, chyba wydaje się to niewiarygodne – wszak zagadnienie gniazdowania ptaków jest dziś prawną przeszkoda do usuwania drzew…). Te ptaki za głośno ćwierkały, do tego grawitacja sprzyjała opadaniu z drzew… wiadomo.

Dziś spojrzenie jest szczęśliwie zupełnie inne. Ludzie krytykują (i znów zwykle przesadnymi sformułowaniami) brak drzew, ich „małość”, niepewność czy się przyjmą, brak dywanów zieleni niskiej, żądają trawy nie tylko na skwerach, ale nawet na jezdni… (dyskusja o planach budowy linii tramwajowej w Ratajczaka, która przecież nadal ma mieć jezdnię – „dlaczego nie zielone torowisko?”). Świadomość potrzeby i „pożądanie” zieleni jest wielki i to znakomita rzecz.

Jednak żądanie zieleni nie powinno być wyrażane z przesadą, która (jak każda) źle służy tej sprawie. Na spotkaniu poruszono wycinkę zieleni pod budowę TnN (choć wycinak, o która chodzi, mało dotyczyła samego tramwaju, raczej tej ogromnej części drogowej całego projektu). Pan Dyrektor Gosiewski wytłumaczył, że przecież teren, o który chodzi, był planowany pod podobną trasę od dawna, tyle że przez dziesięciolecia samorzutnie zarósł. Zatem jaki powinien być w podobnych sytuacjach wybór? Od początku powstania planów budowy trasy (co zawsze ma nieokreśloną, lecz bardzo długa perspektywę czasową) należało ten teren pokryć tylko trawą, by w przyszłości nie było walki o wycinkę drzew? – czy właśnie uczynić tak jak się stało: pozwolić mu samorzutnie zarosnąć krzewami i samosiejkami drzew, pozwolić korzystnie działać tym zaroślom przez kilka dziesięcioleci, a gdy przyjdzie czas, podziękować i usunąć?

Różne spostrzeżenia z dyskusji

  • Zapytani o strefę czystego transportu (temat świeży, gdyż taka właśnie powstaje w Krakowie) przedstawiciele „zarządzających” odpowiedzieli, że będzie to analizowane i właściwe pytanie o Poznań brzmi nie „czy”, lecz „kiedy zostanie wprowadzona”. Bo być powinna.
  • Filip Schmidt z RO Jeżyce wśród innych ważkich spraw poruszył temat wykorzystywania mediów w wozach. Wiele z nich na pokładowych ekranach prezentuje różne ogłoszenia i komunikaty, a wśród nich nieco makabryczne przypadki zachowań pieszych względem tramwajów. Pan Prezydent stwierdził, że mimo nieprzyjemnego wydźwięku takie filmy powinny być prezentowane, gdyż zbyt wiele zachowań pieszych grozi ich życiu. Prawdą jest, że pieszy zajęty oglądaniem czegoś na smartfonie jest całkowicie odizolowany od świata (co w sposób najbardziej jaskrawy pokazuje śmierć dziewczyny na torach przy Os. Rzeczypospolitej dwa lata temu).

    Ja jednak uparcie forsując potrzebę porządnego „miejskiego marketingu” postuluję, by te multimedia pokładowe pokazywały także wiele innych informacji, których prawdziwości publiczność zwykle sobie nie uświadamia.

    Powinna to być dość wielowątkowa akcja informacyjna, pouczająca kierowców o nieznanych zasadach ruchu drogowego (na ten temat można by przygotować kilkudziesięciostronicowe opracowanie, co sobie tym razem daruję), powinna tłumaczyć pewne nieuświadamiane zawiłości systemu t-portmonetki PEKA („odpikać na końcu trasy czy nie? a jak jadę dalej z przesiadką? czy muszę naciskać +N, czy raczej nie, bo płacę podwójnie?” — i tak dalej). powinny porównywać koszty jazdy zbiorkomem z prawdziwymi kosztami podróżowania samochodem. Pomysłów na „miejski marketing” multimedialny może być wiele. Tylko chcieć (i mieć pieniądze na ich opłacenie). Mniej więcej o tym traktuje artykuł z marca 2022.
  • Radna Dorota wskazała, że zmiana standardu ulic, jaką od kilku lat często widzimy, prowadzi do pozytywnych zmian kulturowych (zachowań ludzi) w okolicy.
  • W dyskusji zabrakło czasu na odniesienia do połączenia podróży zbiorkomem miejskim z podróżami koleją. Tymczasem Poznańska Kolej Metropolitalna rozwija się mimo długotrwałych prac zarządcy torów (PKP PLK), mimo narzekań na tłok i mimo braku taboru w odpowiedniej liczbie (w tym zapasowego ze względu na częste niszczenie go przez kierujących samochodami wjeżdżającymi pod pociągi na przejazdach). Zagadnienie integracji transportu organizowanego przez ZTM z transportem PKM jest moim zdaniem warte intensywnego omawiania.