Na znanym portalu fejsbukowym Blizny Poznania jego administrator wrócił do sprawy sprzed kilku lat – piosenki o Poznaniu z pierwszych lat po wojnie, której tekst w rękopisie znalazła jedna z internautek.
Dyskusja po tych 7 latach ożywiła się, ja natrafiłem na nią przypadkiem.
Nieocenieni internauci odnaleźli w Sieci fotokopię zapisu nutowego z 1946 roku (dla ewentualnych zdziwionych formą tego wydawnictwa: w roku 1946 gospodarka w nowym ustroju nadal działał praktycznie tak, jakby „komuna” w ogóle nie istniała: działały prywatne wydawnictwa, reklamy… Niedługo wprawdzie, ale rok 1946 był jeszcze gospodarczo „przedwojenny”).
Oto ta fotokopia oryginalnego zeszytu z piosenką „Księżycowa noc” z podtytułem „Piosenka o Poznaniu”.
Byłem ciekaw tej melodii, wobec tego przepisałem ją w programie nutowo-syntezatorowym. Oto efekt:
Przy okazji nuty sprzed prawie 80 lat nieco „wyczyściłem”, skorygowałem zapis poprawiłem ortografię zapisu nut (w piosence jest zmiana tonacji z e na C, w oryginale nieoddana w zapisie przy kluczach) i zmieniłem tempo, bo oryginalne lento uśpiłoby każdego słuchacza. Moje „nagranie” jest utrzymane w tempie raczej andante, żywiej niż napisano w nutach wydawnictwa GAMA. Zamiast wokalu podstawiłem flet.
Tak to wygląda po moim odświeżeniu:
Sama piosenka (jej słowa) są zapewne świadectwem „bólu serca”, jaki czuli wówczas wszyscy poznaniacy przez dekadę oglądający jeszcze miasto w ruinie. Dlatego je szanuję…
Również wahania nastroju z minorowego na niespodziewany „wesoły” majorowy, który trochę nie pasuje do tekstu. Wygląda że autor koniecznie chciał napisać żywą, synkopowaną, wpadająca w ucho piosenkę o ukochanym mieście, ale nie mógł jej wypełnić niczym innym jak bólem. Mamy więc synkopowany ból. I to nieco przydługi (czteroipółminutowy), nawet po zwiększeniu tempa z lento do andante.
Ale jest. I dobrze.